Musiał minąć ponad miesiąc, żebym zebrała myśli i uformowała je w słowa po tym, co działo się na tegorocznym Slot Art Festivalu. Intensywność wydarzeń, spotkań, rozmów przeszła moje wszelkie oczekiwania. I to nie tylko ich ilość sprawiła, że nadal we mnie rezonują. SLOT to takie miejsce – zawsze będę to powtarzać – gdzie czuję się jak w domu, w którym nie muszę nic udowadniać, nikogo udawać, tylko mogę po prostu być – z innymi, być sobą.
Wieszając swoje fotografie (oczywiście z pomocą dobrych ludzi) w ulubionej kawiarni slotowej, cieszyłam się jak dziecko przed rozpakowaniem prezentu. Moja wystawa zdjęć, zatytułowana Bezgłośny język, na której zaprezentowałam 16 portretów, była pewnego rodzaju zabawą wizualną i eksperymentem, badającym sposoby komunikacji międzyludzkiej. Do fotografii dołączyłam krótki tekst, nakreślający ideę wystawy:
Oddaję waszym oczom fotografie ludzi anonimowych, zamazanych, wtopionych w przestrzeń. Spróbujcie przebić się przez otoczkę informacji, może nawet oszukać swój własny umysł pragnący wyjaśnienia: kto? po co? dlaczego? i pozwólcie obrazom mówić, wsłuchując się w ich bezgłośny język. Ciekawa jestem, co usłyszycie.
Często powtarzam, że słowa sprawiają mi problem, wszystko ograniczają, upraszczają lub nakreślają błędne znaczenia w głowie – dlatego posługuję się obrazem. Lecz po tym, co usłyszałam i przeczytałam – w trakcie wystawy można było swoje wrażenia przelać na kartkę – wiele słów nabrało dla mnie nowych znaczeń. Jestem pełna wdzięczności i zdumienia. Dziękuję za tak piękny odzew. Brak mi słów, choć to u mnie normalne.